Łódź nie dla tirów

Już od września Łódź być zamknięta dla samochodów cięższych niż 12 ton. Pozwolenie na wjazd do miasta mają tylko ciężarówki zmierzające do miejscowych zakładów lub hurtowni. Zdania na ten temat są podzielone.

Według założeń władz miasta, samochody ciężarowe mają na stałe zniknąć z łódzkich ulic i to już od września.

Słuszne obawy?

Według rzecznika Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wprowadzenie tego typu ograniczeń może spowodować znaczący wzrost natężenia na drogach wokół miasta. Skutkiem tego będzie pogorszenie się stanu życia mieszkańców miejscowości znajdujących się w okolicy Łodzi. Co więcej, poziom bezpieczeństwa na drogach także ulegnie pogorszeniu. Dlaczego tiry miałby jeździć po drogach krajowych, a nie po nowoczesnych drogach szybkiego ruchu wokół Łodzi, czyli na A1, A2 i S8? Wszystko dlatego, że od na odcinkach, które dziś są darmowe, ma zacząć obowiązywać od października system Via Toll. Mieszkańcy podłódzkich miejscowości obawiają się, że przewoźnicy szukający oszczędności będą chętniej wybierać darmowe drogi.

Wspólne dobro

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska odniosła się do zarzutów, że na planie łódzkich władz mogą ucierpieć leżące obok miasta. Jej zdaniem granice między Łodzią a sąsiednimi miastami się zatarły. Dlatego też zależy im, aby ciężarówki nie rozjeżdżały całej łódzkiej aglomeracji. Dodała również, że razem z władzami sąsiednich miast został opracowany projekt organizacji ruchu pozwalający na odciążenie całej aglomeracji. Projekt ten zakłada między innymi wprowadzenie ograniczeń dla samochodów cięższych niż 12 ton również na drogach krajowych biegnących przez Aleksandrów Łódzki czy Zgierz. Jednak problem w tym, iż drogami zarządza GDDKiA, co rodzi pewne obawy. Spór pomiędzy Łodzią a GDDKiA ma rozwiązać wojewoda.