Jako żona i nie żona… kierowcy ciężarówki

Zawód – kierowca tira. Podobno praca jak każda inna. Trzeba się do niej przyłożyć i nie narzekać. Doskonała dla kawalera bez większych zobowiązań, który nie musi dzielić się swoim czasem z innymi. Podróżuje, zwiedza, smakuje czym jest życie w pojedynkę. Parę lat później kawaler poznaje swoją żonę. Staje się więc mężem, ale ciągle pozostaje kierowcą. Gdzie w takim razie miejsce dla żony kierowcy? 

Weekendowe małżeństwo 

Czy związek na odległość może się udać? Oczywiście! Kwestia zaufania obu stron oraz rzecz jasna uczciwości. Można by się pokusić o stwierdzenie, że takie rozłąki scalają małżeństwo. Po wielu dniach nieobecności męża w domu docenia się wspólnie spędzone chwile i nie traci się czasu na kłótnie. Jednak najtrudniej jest, gdy nadchodzi dzień wyjazdu w trasę. Wówczas żona poddawana jest niełatwej próbie. Kobiety są z natury wrażliwe, a to nie pomaga, gdy jest się żoną zawodowego kierowcy. Nieustanne nasłuchiwanie relacji radiowych o wypadkach ze skutkiem śmiertelnym. Panika, gdy na czas nie otrzymuje sms-a z zameldowaniem o szczęśliwym dotarciu do celu. Znieczulenie na ciągłe obrzucanie kierowców błotem. Z tym wszystkim musi zmagać się żona kierowcy. 

Wypracować system

Lata wspólnego życia na odległość potrafią wiele nauczyć. Nauczyć, jak wytrwać w małżeństwie widując się kilka dni w miesiącu. Jasne, że gdyby istniała możliwość pracy bliżej domu, to chętnie by się z niej skorzystało. Jednak nie jest łatwo porzucić swoją pasję prowadzenia ciężarówki. A zrozumieją to tylko prawdziwi miłośnicy dużych kółek.